Niektórzy artyści to prawdziwe żywe legendy. Alice Cooper jest niezaprzeczalnie jedną z nich. Czołowa postać teatralnego hard rocka, Vincent Damon Furnier, aka Alice Cooper, od 55 lat koncertuje na całym świecie ze swoim urzekającym i niepokojącym światem szokującego rocka.
Po podbiciu publiczności podczas Heavy Weekend w Nancy w czerwcu ubiegłego roku, Alice Cooper pojawił się w Zénith w Paryżu w środę 2 października 2024 r. na pierwszym europejskim koncercie swojej trasy koncertowej"Too Close For Comfort Tour". Pomimo solidnej bazy fanów, paryski koncert Alice Coopera nie został wyprzedany. A sala Zénith de La Villette była daleka od zapełnienia, gdy Doro wyszedł na scenę o 20:00 jako support.
Doro to niemiecki zespół Doro Pesch, nazywanej przez wielu "Królową Metalu ". Od ponad 40 lat Doro sprawia, że jej heavy metalowe brzmienie jest słyszalne w całej Europie. Najpierw jako część grupy Warlock, a następnie po prostu pod nazwą Doro. Bardzo płodna w latach 80-tych u boku Warlock, a następnie w latach 90-tych, Doro utknęła nieco w tamtych latach. Na scenie znajduje się stojak na mikrofon zwieńczony czaszką z rogami, a następnie tło z podobizną najnowszego albumu"Conqueress - Forever Strong and Proud".
W rockowej stylizacji z lat 90-tych (nabijany ćwiekami pasek i kurtka bez rękawów, cekinowy top, krótkie czarne skórzane rękawiczki...), Doro była uśmiechnięta w środowy wieczór. Otoczona przez swoich wiernych muzyków - 4 dużych facetów z długimi włosami - piosenkarka wykonała serię starych i nowych piosenek z wzorową łatwością i zaraźliwą energią.
Od "I Rule the Ruins " do legendarnego "All We Are ", obecnie hymnu dla wielu, poprzez balladę "Für immer " i przebój "Time for Justice ", nie zapominając o "Raise Your Fist In The Air ", wykonanym tutaj po francusku... Doro zjednała sobie część publiczności swoim dobrym humorem i entuzjazmem.
Przed zejściem ze sceny po 45 minutach, Doro Pesch i jego koledzy z zespołu zrobili sobie obowiązkowe zdjęcie grupowe z publicznością w tle. Następnie kurtyna opadła, pozwalając technikom przygotować sceniczny set Alice Coopera poza zasięgiem wzroku.
Około godziny 21:15 światła ponownie zgasły. Dwóch ubranych na czarno mężczyzn w kruczych maskach wtargnęło na scenę i zadzwoniło małym dzwonkiem.
Kurtyna podnosi się i odkrywamy imponującą scenografię: ogromny wiszący plakat z tkaniny z napisem: "The French Gazette: Banned in France! Alice Cooper ". Dwóch mężczyzn w maskach klaunów stało po obu stronach, podczas gdy dwóch z pięciu muzyków artysty było uniesionych na ruchomych schodach. Po kilku sekundach Alice Cooper przebił ogromny plakat mieczem i pojawił się na scenie przy gromkich brawach. Ubrany w czerwony surdut i czarny cylinder, Alice Cooper natychmiast przyciągał wzrok.
Trzeba przyznać, że amerykański artysta jest prawdziwym i niesamowitym wykonawcą na żywo. W wieku 76 lat Alice Cooper nadal ma tę niepokojącą łatwość. Z karierą obejmującą ponad 5 dekad, piosenkarz pokazuje nam, że zna swój najnowszy występ na pamięć. Każdy gest i każdy krok jest skrupulatnie kontrolowany.
Po raz kolejny Alice Cooper dał z siebie wszystko! Wszystko zostało przemyślane, aby dać publiczności wspaniałe show, łączące hard rock i teatralną inscenizację, którą fani tak bardzo kochają. Są oczywiście starannie dobrane kostiumy, makijaż, podpis artysty, rekwizyty (nóż, folia, pejcz, kula...), kotyliony i balony oraz wiele małych sekwencji teatralnych, potwornych i przerażających.
Mamy na myśli oczywiście gigantycznego Frankensteina zakradającego się na scenę w "Feed My Frankenstein ", imponującego węża obejmującego Alice'a Coopera w "Snakebite ", kobiecego manekina maltretowanego przez piosenkarza w "Welcome to My Nightmare ", zainscenizowane morderstwo fotografa i nie zapominając o słynnym ścięciu głowy Alice'a Coopera na gilotynie. Jego katem jest nikt inny jak Marie-Antoinette, grana na scenie przez Sheryl Goddard, żonę Alice Coopera od prawie 50 lat.
Ale oprócz tych momentów na scenie, które były zasługą szokującego rocka, Alice Cooper przekonał nas również muzycznie, udowadniając, że w wieku 76 lat artysta wciąż jest w szczytowej formie, zarówno wokalnej, jak i fizycznej. Dynamiczny showman wszedł na scenę niesamowicie dobrze, dostarczając potężny, kontrolowany wokal, szczególnie w kultowym "Hey Stoopid ". Set był idealnie zgrany w czasie, nie pozostawiając ani chwili wytchnienia dla publiczności. Nie można było też nic zarzucić oświetleniu, które po raz kolejny było nienagannie przygotowane.
Jeśli chodzi o setlistę, Alice Cooper nie stronił od wykonania kilku swoich największych hitów, takich jak "I'm Eighteen ", "Poison ", "Feed My Frankenstein ", "Snakebit ", "Bed of Nails ", znakomitego "Ballad Of Dwight Fry ", podczas którego wokalista znajduje się w kaftanie bezpieczeństwa, oraz "Elected ", wykonanego przez artystę otoczonego amerykańskimi flagami na szczycie schodów. Nie można też zapomnieć o klasycznym "School's Out ", przeplatanym refrenem "Another Brick In The Wall, Part 2 " Pink Floyd, pod deszczem malutkich baniek i ogromnych balonów rzucanych w publiczność!
Aby uczynić ten występ nieustępliwym, Alice Cooper może liczyć na swój lojalny i utalentowany zespół muzyków, w skład którego wchodzą Chuck Garric (bas) i Glen Sobel (perkusja), a także trio gitarowe utworzone przez Nitę Strauss, która otrzymała owację na stojąco podczas swojej solówki, Ryana Roxie, którego wygląd przypomina nam pewnego Johnny'ego Deppa, oraz Tommy'ego Henriksena.
Ostatecznie Alice Cooper i jego zespół dali wspaniały show trwający 1 godzinę 30 minut, podczas którego nie zmarnowano ani sekundy. Fascynujący i niezwykły artysta, Alice Cooper udowodnił, że w wieku 76 lat nadal jest niekwestionowanym mistrzem szokującego rocka.
Setlista :